Hubi
2004-09-09 11:13:42 UTC
Witam wszystkich
Od lat łowiłem tylko w rzekach, ale od pewnego czasu zaczynam się zastanawiać
na jakimś dluższym wypadem nad jeziorko. Rzeki w których łowiłem (wisła-mniej
więcej 160-200km, nida, sporadycznie inne) powoli zaczynają się wyrybiać
(same? :|), rzadko kiedy wyprawa kończy się sukcesem. Za suksec można w tych
warunkach uznać wszystko większe od krąpią i płotki, nawet uklei jest duuuużo
mniej! O drapieżnikach nie wspomnę. Jeszcze 5-7 lat temu było zupełnie
inaczej.
Od kilku już dni przeczesuję internet w poszukiwaniu jakiegoś sensownego
łowiska jeziorowego i nic! Wszystkie opinie i komentarze można streścić
jednym zdaniem: "Gospodarz wody prowadzi rabunkową gospodarkę i nie ma po co
nad tą wodę jechać" (z wędkarskiego punktu widzenia). I tu moje pytanie do
szanownych grupowiczów. Czy ktoś z Was zna jakieś jezioro (naturalne)
najlepiej na warmii i mazurach albo na pojezierzu pomorskim, gdzie gospodarz
wody prowadzi racjonalną gospodarkę, gdzie można z uzasadnioną nadzieją
pojechać i podziwiać nie tylko piękny krajobraz, ale także to co sprawia, że
woda nie jest martwa. Poradźcie gdzie można jechać i nie zakończyć wyprawy "o
kiju". Nie bardzo wierzę, że wśród tysiąca jezior nie można znaleźć jednego
gdzie w wodzie jest więcej ryb niż wędkarzy na brzegu (optymista?).
Pozdrawiam
Wodom cześć!
HubI
Od lat łowiłem tylko w rzekach, ale od pewnego czasu zaczynam się zastanawiać
na jakimś dluższym wypadem nad jeziorko. Rzeki w których łowiłem (wisła-mniej
więcej 160-200km, nida, sporadycznie inne) powoli zaczynają się wyrybiać
(same? :|), rzadko kiedy wyprawa kończy się sukcesem. Za suksec można w tych
warunkach uznać wszystko większe od krąpią i płotki, nawet uklei jest duuuużo
mniej! O drapieżnikach nie wspomnę. Jeszcze 5-7 lat temu było zupełnie
inaczej.
Od kilku już dni przeczesuję internet w poszukiwaniu jakiegoś sensownego
łowiska jeziorowego i nic! Wszystkie opinie i komentarze można streścić
jednym zdaniem: "Gospodarz wody prowadzi rabunkową gospodarkę i nie ma po co
nad tą wodę jechać" (z wędkarskiego punktu widzenia). I tu moje pytanie do
szanownych grupowiczów. Czy ktoś z Was zna jakieś jezioro (naturalne)
najlepiej na warmii i mazurach albo na pojezierzu pomorskim, gdzie gospodarz
wody prowadzi racjonalną gospodarkę, gdzie można z uzasadnioną nadzieją
pojechać i podziwiać nie tylko piękny krajobraz, ale także to co sprawia, że
woda nie jest martwa. Poradźcie gdzie można jechać i nie zakończyć wyprawy "o
kiju". Nie bardzo wierzę, że wśród tysiąca jezior nie można znaleźć jednego
gdzie w wodzie jest więcej ryb niż wędkarzy na brzegu (optymista?).
Pozdrawiam
Wodom cześć!
HubI
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/